Fani książek bądź komiksów coraz nagminniej i chętniej domagają się, żeby ich ukochani bohaterowie doczekali się swych kinowych odpowiedników. Na wielu forach możemy zobaczyć, jak wybierają oni idealną obsadę czy nawet proponują własne warianty scenariuszy. Wiele osób niestety zawiedzie się, jeżeli okaże się, że adaptacja nie będzie świetnym filmem.
Czym jest adaptacja filmowa?
Adaptacja to nic innego jak przerzut świata z książki lub serialu, a nawet gry, na duży ekran. Tak faktycznie adaptacja nie koniecznie musi być przeniesieniem na film. Tak w zasadzie to przede wszystkim przeniesienie z jednego rodzaju sztuki do drugiego, możliwie wiernie z oryginałem. Ekranizacja w nazwie ma stwierdzone, że transferujemy wszystko do świata filmu. W ów sposób fani mogą widzieć swoich ulubionych bohaterów, a nowe osoby na bezproblemowo odkryć danego autora w użyteczny dla siebie sposób. Na nieszczęście adaptacja często rozczaruje zagorzałych fanów serii.
Dobra ekranizacja - czyli jaka?
Dobrze wykonana adaptacja powinna spajać w sobie trzy zasadnicze czynniki: musi być w miarę wierna z oryginałem oraz trzymać się kanonu, musi być dobrym filmem samym w sobie oraz musi być łatwa w odbiorze dla widza, który pierwszy raz zetknie się z ekranizowanym światem. W praktyce oznacza to, iż musimy w filmie stworzyć świat od początku. No i w rzeczy samej w dużym stopniu go spłaszczyć, przynajmniej w oczach wielbicieli, którzy wcześniej go znają i rozumieją. Adaptacjami kinematograficznymi są dobrze znane „Harry Potter” i „Władca Pierścieni”, oba te filmy ujawniają bardzo dobrze, na czym polega wykreowanie znakomitej realizacji.
Dlaczego wielbicielom nie przypadają dogustu adaptacje?
Fani nagminnie domagają się literalnego oddania ich ulubionego świata na ekran. Nierzadko jednakże spotykają się z wielkim zawodem. Widać to świetnie, wyjątkowo kiedy twórcy decydują się na adaptację gry. Zasada, która za tym stoi jest nadzwyczaj banalna. Obraz filmowy kieruje się własnymi zasadami, przeważnie zupełnie innymi aniżeli książka czy serial. Oczywistym jest zatem, że nie będzie przekazywał opowieści na sposób który znamy z konkretnego medium. I tu tkwi cały problem, skoro entuzjaści będą domagać się precyzyjnie tego, co mają w grze lub książce, a to jest po prostu technicznie niewykonalne.
